29 lipca 2012

Moje typy do medali - aktualizacja

Aktualizacja: 2012-08-10 (czternasty dzień Olimpiady) 


Moje typy do medali olimpijskich w Londynie 2012, które wymieniałem we wcześniejszym poście. Tutaj zapisane ponownie 29-07-2012 i codziennie aktualizowane na podstawie osiąganych wyników przez wymienionych polskich sportowców i tych, których nie typowałem, a zdobyli medal.

28 lipca 2012

Olimpiada w Londynie rozpoczęta

W piątek, 27 lipca późnym wieczorem, odbyła się ceremonia otwarcia XXX Letnich Igrzysk Olimpijskich, Londyn 2012. Stolica Wielkiej Brytanii już po raz trzeci organizuje Olimpiadę, wcześniej miało to miejsce w 1908 i 1948 roku. Sama ceremonia była wielkim artystycznym widowiskiem, z rozmachem, nawiązującym do historii wielkiego państwa - gospodarza igrzysk. Mogła się też podobać nowa forma tworzenia znicza olimpijskiego, który rozpalano w bliskim sąsiedztwie sportowców zgromadzonych na płycie nowego Stadionu Olimpijskiego. Na mój gust, cała impreza i ceremonia otwarcia Olimpiady, chyba przydługa, w sumie ponad 3,5 godziny.

13 lipca 2012

Czy duży olał mniejszego?

Ostatnio zrobiło się głośno za sprawą piłkarza Damiana Burasa, który w wieku osiemnastu lat przeniósł się z Nowego Hutnika 2010 Kraków do Wisły Kraków. Zawodnik miał prawo zmienić klub, gdyż po zakończonym sezonie nie wiązała go żadna umowa z macierzystą organizacją i był po prostu wolnym. Byłoby to chwalebne, że potentat futbolowy zwrócił uwagę na talenty piłkarskie krakowskiego chowu. Lecz nie do końca sprawa transferu Burasa odbywa się w zgodzie wszystkich stron. Klub pozyskujący, Wisła Kraków, chce przekazać klubowi odstępującemu kwotę w wysokości 8 000 złotych, jako ryczałt za dotychczasowe wyszkolenie piłkarskie, zaś macierzysty klub uznaje tą kwotę za niezadowalającą i bardzo niską. Włodarze Nowego Hutnika nie zgadzając się oddali sprawę do arbitrażu odpowiedniej komisji przy PZPN. 
Wiceprezes Jacek Bednarz powołuje się na uchwałę PZPN nr VII/121 z 16-06-2011 w sprawie zasad ustalania ryczałtowego ekwiwalentu za wyszkolenie piłkarzy o statusie amatorów i profesjonalnych zawodników, którzy nie ukończyli 23 rok życia. Uchwała zawiera dwie tabele z wymienionymi kwotami dla poszczególnych kategorii i wieku szkolonego zawodnika w klubie, jedna dla amatorów, druga dla zawodników kontraktowych (profesjonalnych). W pierwszej tabeli kwoty tam ujęte są o wiele niższe od kwot w tabeli drugiej. W przypadku kategorii wiekowej Burasa i jego nowego klubu Wisły Kraków, w tabeli I jest ujęta kwota 4 000 zł za sezon szkolenia amatora, a w tabeli II 20 000 zł za sezon piłkarski szkolenia zawodnika o statusie profesjonalnym. I tu jest źródło konfliktu, działacze Nowego Hutnika nie chcą się zgodzić na liczenie ryczałtu za swojego wychowanka wyłącznie z tabeli dla amatorów. Dlaczego? Damian Buras miał podpisany kontrakt na sezon 2011/2012, który powodował, że zawodnik miał status zawodnika profesjonalnego. Umowę kontraktową podpisywał w imieniu piłkarza rodzic, gdyż wówczas zawodnik był niepełnoletnim. Kontrakt był podpisany na 3 lata (zgodnie z wymogami przepisów związkowych), lecz stracił ważność w trakcie rundy wiosennej 2012 (w kwietniu), w dniu osiemnastych urodzin Damiana Burasa. I o tym mówią inne przepisy związkowe PZPN, że w tym przypadku traci moc prawną umowa o grę kontraktową.  Po prostu, przestaje decydować rodzic, a podejmuje decyzję pełnoletni już zawodnik. Jeśli nie podpisano nowego kontraktu w klubie, to w dniu swoich osiemnastych urodzin Buras zmienił swój status zawodnika w klubie i stał się amatorem. Czy wiedziano o tym w Hutniku, czy wiedział też zawodnik, nie jest w tej chwili najważniejsze, zapewne domyśleć się można, że Wisła była  świadoma prawnej zmiany statusu piłkarza, którym zainteresowany był klub z Reymonta już od ponad roku, a w kwietniu nastąpiły korzystne zmiany dla klubu ekstraklasowego.

Działacze Nowego Hutnika jednak uważają, że w opisanym przypadku ryczałt za wyszkolenie Damiana Burasa w ich klubie powinien być liczony z takiej tabeli w danym okresie, jaki był wówczas jego status. A więc za czas szkolenia, kiedy Buras miał umowę o grę profesjonalną, powinien klub macierzysty otrzymać kwotę z tabeli II, wyższej pięciokrotnie od tabeli I. Za pozostały okres szkolenia, ryczałt jak za amatora. 
Przepisy nie do końca precyzują opisany przypadek i w pewnym miejscu mogą stać po stronie Wisły Kraków, ale są też pewne okoliczności prawne, które mogą działać na korzyść Nowego Hutnika. Nie jest wcale powiedziane, że utracona moc prawna umowy transferowej na półtora miesięcy przed zakończeniem sezonu piłkarskiego, a w wyniku uzyskania pełnoletności, nie zostanie potraktowana wyjątkowo i właśnie z powodu luki prawnej. I może, dzięki tej sprawie, uchwała zostanie uzupełniona o pełną interpretację prawną lub uzupełniona dodatkowymi uregulowaniami. 
Póki co, w krakowskim transferze piłkarskim większy wygrywa z mniejszym. Trudno mieć pretensje do włodarzy Wisły, że chcą zapłacić tyle, ile mają zapisane w ustawie, według ich interpretacji. Więc wyszło na to, że większy olewa mniejszego, ale dużo w tym zasługi nie tylko niedomówień prawnych. Małe jeszcze doświadczenie działaczy młodego klubu zderzyło się z doświadczeniem największych tuzów polskiej piłki transferowej. 


3 lipca 2012

Wybudzanie z euforii

Co najlepsze w piłce nożnej w ostatnich latach, jest i było dziełem Hiszpanów (1 m. w rankingu FIFA). Reprezentacja trenera Vicente Del Bosque obroniła tytuł mistrza Europy, w finale na stadionie w Kijowie deklasując Italię (12 m. w rankingu) wynikiem 4:0. O poziomie gry mistrzów nie piszę, gdyż trudno znaleźć mi słowa, które odzwierciedlić mogą wirtuozerię hiszpańskiego futbolu. Na trzecim stopniu podium przegrani z półfinałów - Niemcy (3 m.) i Portugalia (10 m.) Największą sensacją Euro 2012 były kiepskie wyniki Holandii (4 m. w rankingu), zaś największe rozczarowanie sportowymi rezultatami jest zapewne wśród polskich i rosyjskich kibiców. Ci ostatni mogą czuć się oszukani przez drużynę trenera Dicka Advocaata. Potężna dawka emocji towarzyszyła podczas występów piłkarzy Sbornej, co bez wątpienia mogło doprowadzić u jej kibiców do poważnych powikłań zdrowotnych. Najpierw szał radości, pochwały, uwielbienie po meczu z Czechami, później rozczarowanie po remisie z Polską i wreszcie rozpacz, dramat i tragedia po przegranym meczu z Grecją w stylu mało spotykanym. 
Według rankingu FIFA, stanu na dzień przed Euro 2012, jaki przytaczam przy wymienianych reprezentacjach, Rosja zajmowała 13 miejsce. A Polska? 62 pozycja, najdalsza spośród uczestników tegorocznych zmagań na stadionach polsko-ukraińskich. 

Polska reprezentacja, zespół trenera Franciszka Smudy, zajmuje w mistrzostwach Europy ostatnie miejsce w grupie eliminacyjnej, po dwóch remisach i jednej porażce z rywalami dużo wyżej klasyfikowanymi według wspomnianego rankingu. Dlaczego więc polscy kibice mogą czuć się rozczarowani? Czy nie mieli świadomości klasy rywali, czy po prostu klasyfikacje narodowych drużyn zbagatelizowali i uznali, że z każdym można wygrać. Należy też pytać - dlaczego Polska przegrała z Czechami i gdzie przyczyna tak fatalnej gry w drugiej odsłonie decydującego meczu? Na te i inne pytania niech odpowiadają ci, którzy byli najbliżej polskich piłkarzy podczas przygotowań i w trakcie turnieju. Trener Smuda wypowiedział się w mediach i z tego wniknęło do naszej świadomości tyle, że nic nie wiemy. Jak trudne okazało się zadanie dla Smudy przed Euro, tak trudne pozostało po. Nie wnikam ja dalej i nie wysilam się w trudnym temacie polskiej szkoły futbolu, od tego są tęgie głowy rodzimych trenerów, niech myślą i wariują z tego powodu, ale wyłącznie na pożytek podwyższania poziomu piłkarskiego we wszystkich rocznikach, od żaczka do seniora.  
Nie warto teraz mi psuć zadowolenia i radości z powodu organizacyjnych sukcesów gospodarzy Euro, wspaniałej postawy kibiców wszystkich ekip, wyłączając epizod haniebnej partyzantki warszawskich chuliganów, zruganych przez wszystkich. Polska i Ukraina pozostaną w pamięci setek tysięcy ludzi, z wielu krajów Europy i nie tylko, jako najbardziej gościnni gospodarze w dotychczasowej historii europejskich mistrzostw w piłce nożnej. Nie zdarzyło się tak, jak pragnęli pesymiści. Nie było więc problemów komunikacyjnych na międzynarodowych i krajowych drogach w powietrzu i na lądzie oraz wewnątrz miast - gospodarzy mistrzostw. Nie było też obciachu z powodu zaniedbań infrastrukturalnych - hotele, restauracje, dworce, lotniska, stadiony i ośrodki baz treningowych przygotowano w najwyższym komforcie i z profesjonalną obsługą. 

Zachwyt Euro nie może trwać jednak długo, gdyż polski futbol czekają kolejne wyzwania, stare i nowe, nie koniecznie czysto sportowe. Już niebawem wybory do władz Polskiego Związku Piłki Nożnej, którymi znów będzie się emocjonować wiele milionów Polaków. Czy Grzegorz Lato będzie nadal prezesem, a jeśli nie, to kto? Do 28 października 2012 wcale nie jest tak daleko, a same przygotowania do wyborów zarządu PZPN odbywać się będą na dniach, w szesnastu regionalnych związkach piłki nożnej. To tutaj rozstrzygają się najważniejsze kwestie w sprawie finalnej. Aby wybrać prezesa i zarząd PZPN należy dokonać wyboru delegatów na Walne Zebranie i to ci ludzie będą stanowić o kształcie osobowym władzy związkowej. Na nich będzie spoczywała odpowiedzialność za trafność decyzji. Mam prawo mieć jednak obawy, czy odpowiedzialność musi wziąć górę.  

Jest więc i Małopolski Związek Piłki Nożnej przed wyborem swoich władz, na kolejną czteroletnią kadencję, i wyborem pięciu delegatów na Krajowy Zjazd. 7 lipca 2012 Walne Zebranie MZPN wskaże nowy skład zarządu, zapewne rekomendowany przez wcześniej wybranego prezesa. Kto znajdzie się w zarządzie i prezydium jest zależne od tego, kto zostanie prezesem. Ten ostatni wybór, póki co, jest niewiadomą. Dlaczego? Tegoroczne Walne Zebranie jest odmienne od pozostałych, delegatów mniej i "arsenał" w dużej mierze nieznany. 
Moim zdaniem, jednak pozycja prezesa Ryszarda Niemca jest na tyle silna, że jeśli podejmie się kandydowania, to powinien wygrać w cuglach. Intelekt prezesa obala konkurentów bez słowa pisanego. Kto stanie w szranki z obecnym włodarzem, będzie niezwykle odważnym i musi mieć w zanadrzu dobrze przygotowane argumenty, aby osiągnąć sukces. Nie mam zamiaru straszyć potencjalną konkurencję obecnego szefa Związku, ale stwierdzam, co słyszę i widzę wokół. Jest też tak, że przez wiele lat nie dokonywano selekcji wśród potencjalnych kandydatów - ewentualnych następców obecnego prezesa i z jego namaszczenia, by bez emocji wprowadzić nową osobę na piedestał władzy największego wojewódzkiego Związku Piłki Nożnej w Polsce. 
Kto będzie rządził w piłkarskiej Małopolsce, ten może mieć dużą siłę i oddziaływanie na przyszły kształt zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej, gdyż na Kraków zwrócone są oczy i uszy wielu organizacji regionalnych w kraju, przed ważnymi decyzjami jesiennymi w hotelu Sheraton.

Czas wybudzać się z euforii mistrzostw Europy, a najlepiej to czynić w spokoju i rozwadze, by przy okazji kolejnych wyborów za cztery lata nie musiano żałować tegorocznych wskazań.