Pomimo wielu ciekawych imprez w różnych dyscyplinach sportowych, to i tak najwięcej w mediach pisze się, i mówi o rodzimym futbolu. A
rzeczywiście dzieje się dużo interesującego i to już w okresie po mistrzostwach Europy 2012 w piłce nożnej. Może nie są to budujące wieści, ale zajmujące
uwagę kibiców kopanej.
Rozpoczął
się nowy sezon ligowy na wszystkich możliwych szczeblach rozgrywek krajowych i reprezentacja Polski wkroczyła w fazę eliminacji do mistrzostw świata 2014 w
Brazylii pod wodzą nowego trenera Bogusława Fornalika, zaś w szesnastu
wojewódzkich związkach piłkarskich zakończyły się wybory nowych władz
regionalnych i delegatów na październikowe Walne PZPN.
Na
początek o sprawie bulwersującej polskich kibiców, którzy dowiedzieli się, iż
za oglądanie transmisji telewizyjnej z meczu narodowej reprezentacji piłkarskiej z Czarnogórą w Podgoricy, powinni zapłacić dwie dychy w dodatkowo kodowanej telewizji systemem pay-per-view. Przypomnę, że w roku
2009 zarząd PZPN z Grzegorzem Lato na czele podpisał umowę ze SportFive. Ta ma
obowiązywać do 2019 roku, z której wynika, że polskie władze piłkarskie zrzekają się
praw i wpływów z organizacji meczów reprezentacji na rzecz wspomnianej firmy.
Ta zaś, przez cały okres obowiązywania, będzie wpłacać Związkowi 6 milionów
euro rocznie. Już nie wnikam, czy to korzystne dla związkowego budżetu, ale przy
okazji tworzenia tegoż dokumentu interes polskiego kibica na pewno nie był brany
pod uwagę.
I stało się, właściciel praw do transmisji stawia
warunki. Biznes, to biznes. Na portalu internetowym Wprzerwie.pl czytamy
między innymi:
„Za prawa do 23 meczów kadry Waldemara Fornalika firma SportFive zażądała horrendalnej
sumy 50 milionów złotych!
Chociaż ceny za pakiety transmisyjne Ligi Mistrzów utrzymywane są w tajemnicy,
to krążą słuchy, że koncern ITI za trzy lata pokazywania tych prestiżowych
rozgrywek zapłacił około 200
milionów złotych. To daje około 65 milionów złotych za sezon, w którym widzowie obejrzą o
wiele więcej meczów, wszystkie skróty i przede wszystkim najlepszych piłkarzy w
Europie…TVP była w stanie
nawet te 50 milionów zapłacić,
ale pieniądze, jakie zarobi z pakietów reklamowych miałyby zasilić konto Telewizji, a nie SportFive, jak
domagał się pośrednik”.
Jest w tym jakiś wątek podejrzeń, wątpliwości, a może ma
miejsce przekroczenie pewnych norm, które w przypadku zawodów z udziałem narodowych
reprezentacji powinny być wyłączone z tego rodzaju biznesowego handlu –
zarobkowania częścią dobra narodowego. Ciekawa byłaby opinia w tym zakresie specjalistów, konstytucjonalistów.
Na krajowych podwórkach rozgrywki
piłkarskie już sypnęły niespodziankami i wbrew wcześniejszym opiniom frekwencja na stadionach nie spada
wprost proporcjonalnie do widocznego spadku poziomu gry. Nawet już trenerzy zespołów
Ekstraklasy się głowią, gdzie tak naprawdę leży przyczyna takiego, a nie innego
poziomu piłkarskiego swoich podwładnych kopaczy, którym przecież aplikują szczegółowe
i najlepsze plany przygotowań. Przykład warszawskiej Polonii - zespołu
skleconego w ostatnich chwilach przed sezonem, bez odpowiedniego przygotowania,
ma się zaskakująco w stosunku do wielu innych zespołów Ekstraklasy, które na
starcie odstają wynikami boiskowymi, a powinno być na odwrót.
A może to jest tak, jak w tytule artykułu Marka Wawrzynowskiego „Liga piłkarzy niechcianych” , gdzie czytamy: „Polonia miała spaść, a wygląda na to, że powalczy
o puchary. Mam nadzieję, bo rzadko w Polsce trafiają się zespoły grające tak
efektownie i szybko. A przecież Polonia miała przeciwników dość trudnych, a
więc wygrane należy tym bardziej docenić… Wiadomo, polska Ekstraklasa, wypada zachować
wstrzemięźliwość z ocenami. Jeszcze w tamtej rundzie sam pisałem w “PS”, że
dwie drużyny mają swój styl w tej lidze – Korona i Ruch. Korona jest dziś
żałosna, mimo że się wzmocniła. Leszek Ojrzyński ma papiery na to, żeby być
naprawdę dobrym trenerem, ale na razie ma problem z drużyną. Nie chodzi o
wyniki, ale o styl. Gdzie ten pressing, gdzie ten szybki atak?... Przeanalizujcie
sobie składy drużyn, 80 procent to zawodnicy niechciani. Ostatnio furorę w
Widzewie robi niechciany w Śląsku przez Oresta Lenczyka Sebastian Dudek” .
Nieodgadnione są więc zagadki polskiej piłki nożnej i mają dalszy ciąg. Dorzucę do tego małopolski przykład, beniaminka II ligi – Unię Tarnów. Mieli nie
przystąpić do rozgrywek w nowym sezonie i w nowej lidze z powodu braku
finansów i zadłużenia.
Piłkarze słabo opłacani, a jeszcze do tego z dużym opóźnieniem otrzymują swoje mizerne apanaże i co? Zdobywają awans i liderują w wyższej lidze. To się nie trzyma kupy. A może jest
tak, że w polskich klubach, gdzie warunki odpowiednie i wynagrodzenie też, sztab
szkoleniowy udaje, że pracuje, a piłkarze udają, że grają? Bo jak inaczej
wytłumaczyć to, co stało się w Polonii Warszawa i Unii Tarnów? A przykładów może być dużo więcej.
Niebawem wypadałoby napisać o zbliżających się wyborach na
prezesa PZPN, gdyż coraz ciekawsze wieści ukazują się w codziennych mediach
krajowych. Ale o tym następnym razem.