26 października 2012

Boniek za Latę, idzie nowe


Wybory nowych władz Polskiego Związku Piłki Nożnej, a przede wszystkim wygrana Zbigniewa Bońka, który zmienił w fotelu prezesa Grzegorza Latę, to znamienne wydarzenie piątkowego dnia w warszawskim hotelu Sheraton.
Śledziłem w sieci internetowej prawie cały przebieg obrad Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego PZPN oraz starałem się uważnie wsłuchiwać w komentarze telewizyjne fachowców od piłki nożnej. Trudno powiedzieć, że wygrana Bońka jest niespodziewana, był w ścisłym gronie faworytów. Ale w prognozach, tuż przed głosowaniem, nie było mądrych powiedzieć, jak rozstrzygną się wybory. Większość delegatów nie zdradzała swoich wybrańców, jednak z piątki kandydatów liczyła się trójka - Zbigniew Boniek, Roman Kosecki i Edward Potok.


Kiedy przyszedł czas na wysłuchanie wypowiedzi przedwyborczych każdego z kandydatów do fotela prezesa, które i tak niewiele mogły zmienić w decyzjach delegatów, to okazało się, że trochę prawdy o nich można się było dowiedzieć. Zbigniew Boniek i Zdzisław Kręcina wypadli najlepiej, ale to, co wypowiadał Edward Potok z mównicy obrad było potokiem niezrozumiałego bełkotu o wszystkim i niczym. Mowa-trawa Potoka powinna zawstydzić wytrawnego mówcę, prezesa i dziennikarza, Ryszarda Niemca. Jeśli jest prawdą, że delegaci z Małopolskiego Związku Piłki Nożnej głosowali na Potoka, to należy im współczuć tej chwili, w której przeżywali mowę ich faworyta i nieco później ogłoszenie wyniku wyborów. Takie, a nie inne poparcie delegatów MZPN miało ujemny skutek przy wyborze prezesa Niemca w skład nowego zarządu oraz Janusza Hańderka do komisji rewizyjnej. W obydwu przypadkach wybory również zostały przegrane.

Nie potrafię zrozumieć, co skłaniało delegatów MZPN, zahartowanych w związkowych bojach wyborczych,  aby stawiać na człowieka, za którego trzeba byłoby się wstydzić przez kolejną kadencję. Cztery lata lapsusów Laty nie wystarczyło? 
Mogę tylko wysnuć wniosek, że prezesa Ryszarda Niemca opuściło poczucie tak zwanego "dobrego nosa" i to już po raz kolejny. Pierwszy raz miało to miejsce przy okazji wyborów prezesa Podokręgu Piłki Nożnej i wówczas szef małopolskiej piłki postawił na "złego konia", więc doznał osobistej przegranej, bo krakowscy delegaci swój wybór wskazali na Jarosława Marfiaka.

Wracając na obrady w Sheratonie, to warto podkreślić pierwszy sukces Zbigniewa Bońka w roli prezesa, wskazał na Romana Koseckiego i Marka Koźmińskiego, którym zaproponował funkcje wiceprezesów. Jeśli nie był to gest miłości, to na pewno mądrości. Rozpoczął nowy prezes od zjednywania sobie środowiska piłkarskiego i to tego, które może okazać się nowym wizerunkiem jakości PZPN.
Warto również odnotować osobisty sukces Kazimierza Grenia, szefa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, którego pijar wyborczy wokół osoby kandydującej na stanowisko prezesa po raz drugi okazał się bardzo skuteczny. Jego kandydat wygrał i tym samym Greń ponownie został członkiem zarządu.

Czy idzie nowe, okaże się niebawem. Jedno jest już pewne, średnia wieku członków zarządu spadła znacznie, gdzieś około piętnastu lat. A to już dobry kierunek dla zmiany wizerunku PZPN.