Wybory nowych władz Polskiego Związku
Piłki Nożnej, a przede wszystkim wygrana Zbigniewa Bońka, który zmienił w
fotelu prezesa Grzegorza Latę, to znamienne wydarzenie piątkowego dnia w
warszawskim hotelu Sheraton.
Śledziłem w sieci internetowej prawie cały
przebieg obrad Walnego Zgromadzenia Sprawozdawczo-Wyborczego PZPN oraz starałem
się uważnie wsłuchiwać w komentarze telewizyjne fachowców od piłki nożnej.
Trudno powiedzieć, że wygrana Bońka jest niespodziewana, był w ścisłym gronie
faworytów. Ale w prognozach, tuż przed głosowaniem, nie było mądrych
powiedzieć, jak rozstrzygną się wybory. Większość delegatów nie
zdradzała swoich wybrańców, jednak z piątki kandydatów liczyła się trójka -
Zbigniew Boniek, Roman Kosecki i Edward Potok.
Kiedy przyszedł
czas na wysłuchanie wypowiedzi przedwyborczych każdego z kandydatów do fotela
prezesa, które i tak niewiele mogły zmienić w decyzjach delegatów, to okazało
się, że trochę prawdy o nich można się było dowiedzieć. Zbigniew Boniek i
Zdzisław Kręcina wypadli najlepiej, ale to, co wypowiadał Edward Potok z
mównicy obrad było potokiem niezrozumiałego bełkotu o wszystkim i niczym.
Mowa-trawa Potoka powinna zawstydzić wytrawnego mówcę, prezesa i
dziennikarza, Ryszarda Niemca. Jeśli jest prawdą, że delegaci z Małopolskiego
Związku Piłki Nożnej głosowali na Potoka, to należy im współczuć tej chwili, w
której przeżywali mowę ich faworyta i nieco później ogłoszenie wyniku wyborów.
Takie, a nie inne poparcie delegatów MZPN miało ujemny skutek przy wyborze
prezesa Niemca w skład nowego zarządu oraz Janusza Hańderka do komisji
rewizyjnej. W obydwu przypadkach wybory również zostały przegrane.
Nie potrafię zrozumieć, co skłaniało
delegatów MZPN, zahartowanych w związkowych bojach wyborczych, aby
stawiać na człowieka, za którego trzeba byłoby się wstydzić przez kolejną
kadencję. Cztery lata lapsusów Laty nie wystarczyło?
Mogę tylko wysnuć wniosek, że prezesa
Ryszarda Niemca opuściło poczucie tak zwanego "dobrego nosa" i to już
po raz kolejny. Pierwszy raz miało to miejsce przy okazji wyborów prezesa
Podokręgu Piłki Nożnej i wówczas szef małopolskiej piłki postawił na
"złego konia", więc doznał osobistej przegranej, bo krakowscy
delegaci swój wybór wskazali na Jarosława Marfiaka.
Wracając na obrady w Sheratonie, to warto
podkreślić pierwszy sukces Zbigniewa Bońka w roli prezesa, wskazał na Romana
Koseckiego i Marka Koźmińskiego, którym zaproponował funkcje wiceprezesów.
Jeśli nie był to gest miłości, to na pewno mądrości. Rozpoczął nowy prezes od
zjednywania sobie środowiska piłkarskiego i to tego, które może okazać się
nowym wizerunkiem jakości PZPN.
Warto również odnotować osobisty sukces
Kazimierza Grenia, szefa Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej, którego pijar
wyborczy wokół osoby kandydującej na stanowisko prezesa po raz drugi okazał się
bardzo skuteczny. Jego kandydat wygrał i tym samym Greń ponownie został
członkiem zarządu.
Czy idzie nowe, okaże się niebawem. Jedno
jest już pewne, średnia wieku członków zarządu spadła znacznie, gdzieś około
piętnastu lat. A to już dobry kierunek dla zmiany wizerunku PZPN.