foto: pzpn.pl |
Dla mnie, sympatyka piłki nożnej, starającego się nie tylko kibicować futbolowym zmaganiom na boisku, lecz obserwować wszystko to, co dzieje się
w polskiej piłce, również poza stadionami - interesujące było starcie delegatów
formacji reformatorów i konserwatystów. Ciekawy byłem argumentów jednych i
drugich, jakich użyją za, a jakich przeciw. „Przegląd Sportowy”, sztandarowy podpis
pod nowym godłem PZPN rozwinął nowym hasłem – „łączy nas piłka, dzieli statut”,
które i delegaci powtarzali po obradach. To nic zbożnego, w demokracji różnice
poglądów normalna sprawa, byle znajdować kompromis w tworzeniu wspólnej
działalności.
Zapoznałem się z zarysem zmian statutowych i oprócz paru zastrzeżeń, wiele poprawek wniesionych przez Komisję Statutową jest bardzo słusznych, aby
przenieść do obecnego statutu związkowego.
Z uwagą przeczytałem też pozjazdowe komentarze dziennikarzy sportowych. I
jak zawsze, z dużą starannością zapoznałem się z treścią felietonu Ryszarda
Niemca – prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Felieton ukazał się na
portalu „sportowetempo.pl” pod znamiennym tytułem „ Ciemny naród nie
przyklepał…”. Regularnie czytam to wszystko, co wychodzi spod pióra redaktora
Niemca, a jest mi dostępne. Cenię sobie sposób pisania prezesa o istotnych rzeczach dla lokalnej i
krajowej piłki. Jednak coraz częściej w swoich felietonach Ryszard Niemiec
ukazuje siebie w bardziej wyrazistych kolorach, odgrywającego dwie role - jednej na poletku
działalności w strukturach centrali związkowej, a drugiej na fotelu prezesury
okręgowego związku w Krakowie. I nic by nie było w tym nadzwyczajnego, gdyby
nie wypowiedzi, które mnie rażą. Bije z nich niechęć do obecnych władz PZPN i
zapewne wynikiem takiej postawy jest pozostawiony w pamięci ślad po
ubiegłorocznej przegranej o fotel prezesa centrali związkowej. Kandydat popierany przez małopolski związek, łódzki baron związkowy Edward Potok przegrał z kretesem z obecnym prezesem Zbigniewem Bońkiem,
który nijak nie pasuje Ryszardowi Niemcowi w fotelu prezesa PZPN.
Ryszard Niemiec pisze we wspomnianym felietonie między innymi: „Silna ręka jedynowładztwa miała być realizowana poprzez ograniczenie kompetencji walnego zgromadzenia, któremu odebrano tak ważne dla mechanizmu demokratycznego uprawnienie jakim jest uchwalanie projektu budżetu PZPN. Ta kompetencja zawłaszczona miała być przez zarząd, zaś ten z kolei nie miał nic do powiedzenia w przypadku decyzji tzw. komisji do spraw nagłych. Może jej istnienie ma sens ze względu na konieczność zarządzania związkiem pomiędzy zebraniami zarządu, atoli znając predyspozycje osobowościowe i autokratyzm obecnego prezesa, można założyć, że mając w ręku instrument spokojnie obejdzie się bez opinii zarządu, który ma obowiązek powiadomić o tym, co postanowił, bez ubiegania się o zatwierdzenie tego ex post”.
A w innym miejscu tego samego felietonu Ryszard
Niemiec pisze: „Ni stąd, ni zowąd, zarządzono
porzucenie metody elektronicznego głosowania, o którą ci sami ludzie w
październiku słusznie gardłowali, powołując się na wymogi XXI wieku. Zgoła
kuriozalnym argumentem poparł ten antydemokratyczny pomysł sekretarz generalny,
rzucając odkrywczą myśl, że jawne głosowanie to przejaw odwagi demonstrowania
własnych poglądów! Ciekawe gdzie nauczyli go takiego podejścia do
demokratycznych procedur...?”
Już w trakcie czytania stwierdziłem, iż sens treści felietonu Ryszarda Niemca zacytowanych powyżej z łatwością można przenieść na grunt krakowski,
choćby do oceny kilku Walnych Zgromadzeń MZPN, na których miałem
przyjemność bywać. Na przykład, odnieść to można do wyboru władz i prezesa
małopolskiego związku, zatwierdzania preliminarzy finansowych czy też, poza
Walnym, podejmowane decyzje włodarzy, zastępujące inne, powołanych
do tego struktur związkowych. Jeszcze nie wyobrażam sobie, aby ktoś z
małopolskich delegatów śmiał złożyć wniosek o bardziej demokratyczny sposób
procedowania podczas dokonywania wyborów zarządu i prezesa w formie głosowania
tajnego z wcześniejszym zgłaszaniem kandydatur z sali. Po raz pierwszy zdarzyło
się w Krakowie zastosować pełną demokracje wyborczą przy wyborze władz
Podokręgu Kraków, lecz nie Małopolskiego Związku Piłki Nożnej.
Razi mnie również, gdy prezes Niemiec zarzuca prezesowi Bońkowi
autokratyzm, bo akurat z tą opinią nie jest mojemu ulubionemu dziennikarzowi –
felietoniście do twarzy. Powodów jest sporo. W pewnych wyjątkowych
okolicznościach autokratyczny sposób podejmowania decyzji można pochwalić,
choćby w sprawach nagłych, gdy trzeba obronić słabszych przed silniejszymi, co
zdarzało się w niedalekiej historii krakowskiego związku. Niestety, wiele jest
i takich postanowień, które z demokracją nic nie mają wspólnego.
Gdyby iść tropem rozumowania
autora w wymyśleniu tytułu swojego felietonu, to zapewne przegłosowanie czegoś
niedemokratycznego można by określić stwierdzeniem, że „Ciemny naród to
przyklepał”? Jeśli tak, odnieść to można zarówno do Warszawy, jak i
Krakowa. A iść innym tropem wspomnianego na wstępie dziennika sportowego, w wymyślaniu haseł, to dorzucę swoje i dam je do tytułu niniejszego felietonu: „łączy nas piłka, lecz dzieli wiele”.