27 sierpnia 2016 r. delegaci na Walne Zebranie Sprawozdawczo Wyborcze
Małopolskiego Związku Piłki Nożnej wybiorą nowe władze na kolejną kadencję. Od
25 kwietnia trwały wybory w poszczególnych futbolowych związkach - Podokręgach
i Okręgach Małopolski i w zdecydowanej większości wybrano ponownie tych samych
szefów. Nowych włodarzy wybrał jedynie Podokręg Kraków i Okręg Nowy Sącz.
Delegaci wybiorą najpierw prezesa MZPN, a następnie zarząd, komisję
rewizyjną i delegatów na zjazd PZPN. W odróżnieniu od wyborów w latach 2008 i
2012, kiedy prezes Ryszard Niemiec stawał w szranki z samym sobą, to tym razem
wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż kandydatów na objęcie funkcji
szefa małopolskiego Związku będzie przynajmniej trzech. Oficjalnie ogłosili
decyzje o kandydowaniu Ryszard Niemiec, Jarosław Marfiak i Ewa Gajewska.
Pierwszy, to obecny prezes, który od 1993 r. nieprzerwanie szefuje Związkiem.
Drugi zaś jest członkiem zarządu MZPN, a w ostatnich czterech latach szefował
Podokręgiem Piłki Nożnej Kraków. Kandyduje również Pani Ewa Gajewska, była
sędzina, przewodnicząca Komisji ds. Futbolu Kobiecego i pracownica Biura MZPN.
Gdy się zastanawiam, kto z przedstawionych kandydatów może liczyć na
większe uznanie delegatów, to myślę o tych moich rozmówcach, którzy twierdzą,
że znów Ryszard Niemiec. Uzasadniają tym, że w regionach jest status quo, więc
przenosi się to na wyższy szczebel. Ale przeważa u tych samych rozmówców
opinia, że prezes Niemiec nie powinien już kandydować, ani teraz, ani też
cztery lata wcześniej. A jeśli już się podjął ponownie stanąć w szranki
wyborcze, gdzie kandydatów jest minimum dwóch, to może być różnie. Różnie, pod
warunkiem, że wybory odbędą się w głosowaniu tajnym, zgodnie z projektem
Regulaminu zatwierdzonym przez Zarząd. Refleksja, że szanse Ryszarda Niemca
zdecydowanie zmaleją, wynika ze słów rozmówców. Wielu działaczy, dziś również
delegatów na Walne Zebranie, nie obnażało się publicznie ze swoją opinią
negatywną o kierownictwie Związku, często powodem jest stwierdzenie – morda w
kubeł dla świętego spokoju.
Prezes Ryszard Niemiec uświadamiał od dłuższego czasu futbolową publikę, że
to od niego zależy kiedy odda stery kierowania Związkiem.
W wywiadzie w 2013 r. dla „Asa wywiadu”, na pytanie Patryka Mirosławskiego – „W Warszawie mówi się o panu, że jest pan
niezniszczalny, czy pan się podpisze pod taką tezą?”, prezes Niemiec
odpowiedział - „No nie, żeby być bardziej autoironicznym, to trzeba powiedzieć
– niezatapialny”. A na inne pytanie dziennikarza – „Pan
będzie jeszcze długo prezesem, do końca świata, czy jeszcze dłużej?” udzielił
odpowiedzi - „Dostrzegam ironię w pańskim pytaniu. (…) Tylko, jeśli przychodzi
na halę Wisły 700 delegatów i ma miejsce, że się tak wyrażę, na stojąco owacja
i żaden kandydat się nie chce wychylić z kąta… Wygrałem już z wiceministrem
skarbu Janem Kubikiem w 2000, wygrałem z senatorem PSL z Józefem Sztorcem w
2004… Musiałby się pojawić ktoś, no, wysokiej rangi żeby ze mną wygrał, tu
jestem mocny”.
Zastanawiałem się jak podsumować cztery lata
działalności Małopolskiego Związku Piłki Nożnej pod kierownictwem Ryszarda
Niemca i wielce pomocny okazał się członek zarządu, redaktor Jerzy Nagawiecki,
który jest autorem artykułu pt.: „Dokonania perspektywy wyznania” w
informatorze związkowym „Futbol Małopolski”. Po przeczytaniu całości poczułem
znów powiew gomułkowskich przemówień, które w latach sześćdziesiątych pisywał
peerelowski usłużny komunistyczny publicysta. W odpowiedzi ówczesna podziemna
satyra często powtarzała teksty przedrzeźniające sekretarza KC w rodzaju - „Za
sanacji staliśmy nad przepaścią, teraz zrobiliśmy krok naprzód” lub „Jedna fura
gnoju wywieziona w pole, to cios w plecy imperialistom” itd.
Zacytuję tylko fragment tekstu Pana Nagawieckiego: „(…) Małopolska piłka nożna posiada moc mierzalną licznymi dokonaniami. Na
statystyczne liderowanie w polskim futbolu nakładają się sukcesy piłkarskie,
osiągane na niemal wszystkich płaszczyznach. Równocześnie ambicją działaczy
MZPN, jako reprezentantów najstarszej na ziemiach polskich organizacji
sportowej, jest nie tylko dalsze umacniania pozycji, ale także misja kreatora
poczynań, podejmowanie wyzwań nowatorskich, wdrażanie działań, które zaowocują
realnymi sukcesami. Aby owe plany ziścić potrzeba organizacyjnej zwartości przy
jednoczesnej otwartości na wszystkie składowe środowiska MZPN, wsłuchiwania się
w ich głosy, reagowanie na wszelkie inicjatywy. Potrzeba stałego kontaktu z
terenem, znajomości problemów występujących w najdalszych zakątkach obszaru
jurysdykcji, potrzeba także mądrego reagowania na zjawiska tu i teraz,
dopasowywania organizacyjnych i regulaminowych norm do sytuacji, potrzeba
zarówno pryncypialności, jak i elastyczności. Suma wymienionych działań
gromadzi dostateczne zasoby pozytywnej energii, decydujące o pozycji i roli
Małopolskiego Związku teraz i w przyszłości”. Występuje tutaj typowe
pomieszanie z poplątaniem, czyli inaczej groch z kapustą, lub jak kto woli –
miszmasz.
Trudno przemilczeć straty i to wcale niemałe, jakich MZPN doznał w
udziałach struktur PZPN. Zapewne największa w tym zasługa prezesa Ryszarda
Niemca, który po wyborze Zbigniewa Bońka na prezesa tworzył retorykę i prozę
atakującą poczynania nowego szefa centrali w Warszawie. Na szczęście prezes
Boniek na złośliwości Niemca odpowiadał raczej prywatnie i z humorem, nie
przenosił uszczypliwości na podwórko służbowe.
Nie brakowało też poważnych wpadek w niektórych strukturach MZPN, choćby za
przyczyną Wydziału Gier. Przypomnę kilka. Najgłośniejsza sprawa dotyczyła
sprzed dwóch lat, a dotyczyła finału pucharowego meczu pomiędzy Jałowcem
Stryszawa a Tymbarkiem. W wyniku nieodpowiedzialnej decyzji WG, zdobywca
Pucharu Małopolski nie został dopuszczony do dalszych rozgrywek na szczeblu
krajowym.
Nietrafna, a wręcz fatalna decyzja Wydziału Gier na czele z Ryszardem
Kołtunem miała miejsce też w 2013 r. w sprawie meczu klasy okręgowej
Proszowianka – Zieleńczanka. W tym przypadku musiała interweniować Związkowa
Komisja Odwoławcza, by zmienić błędną decyzję Wydziału Gier MZPN.
Z ostatnich wpadek Wydziału Gier przypomnę tę z kwietnia br. Mecz w klasie
okręgowej pomiędzy Prokocimiem Kraków a Kmitą Zabierzów został przerwany w 37.
minucie decyzją sędziego, za przyczyną chuligańskich wybryków miejscowych
kibiców. Pomimo, że sprawa była oczywista dla znających przepisy związkowe,
gdyż mecz powinien zakończyć się decyzją o walkowerze na rzecz gości, to WG
podjął inne rozstrzygnięcie i nakazał dokończyć zawody ponad miesiąc później.
Ale największym zaskoczeniem było stwierdzenie w oficjalnym komunikacie WG MZPN,
gdzie powołano się na Statut PZPN (!) pomijając Regulamin Rozgrywek. To
ewenement w tego typu rozstrzygnięciach.
Wymieniłem tylko kilka rażących znanych mi decyzji jednej ze struktur MZPN,
a można jeszcze wspomnieć o wielu innych za sprawą Wydziału Dyscypliny, bo tu
decyzje w sprawie kar finansowych przyznawano często bez wysłuchania drugiej
strony, gdy nie wszystko było oczywiste.
To co się dzieje w powyższych pracach tychże struktur związkowych, bardzo
ważnych dla opinii o całokształcie działalności MZPN, ma przyzwolenie jego
sternika, gdyż te i podobne sprawy często podejmowane są podczas zebrań
Prezydium Zarządu.
14 lipca prezes Ryszard Niemiec podczas posiedzenia Zarządu przedstawił
ocenę zebrań sprawozdawczo-wyborczych w okręgach i podokręgach MZPN. I jak
pisze informator związkowy – „.Prezes ocenia kadencję za udaną. Zauważalny jest
optymizm w działaniach małopolskich struktur piłkarskich. Problemem zaś jest
systematyczne ograniczanie środków finansowych przeznaczanych na kluby przez
samorządy, jak również, to, że w większości stanowią one 75% podstawy ich
budżetu”. Te dane nie dotyczą Gminy Kraków, prezes Niemiec powinien o tym
wiedzieć. Budżety krakowskich klubów są wspomagane funduszami samorządowymi w
takich wymiarach (w tym roku ponownie obniżone), że stanowią bardzo często
około 25-30% budżetu klubu. Czy o tym Niemiec nie wie lub nie zauważa? Nie
zauważył też, a przynajmniej nic nie zrobił, gdy radykalnie Gmina Kraków
podwyższyła podatki od nieruchomości i gruntów wobec klubów sportowych do kwot
nie do zrealizowania przez włodarzy tych stowarzyszeń. Kilku przedstawicieli
krakowskich klubów samodzielnie podjęło się obrony. A to właśnie Ryszard
Niemiec miał i ma najbliżej do rajców miejskich i prezydenta Jacka
Majchrowskiego, który bywa częstym gościem na Walnych Zebraniach Związku.
Jest już zbyt dużo przykładów na to, aby Ryszard Niemiec przestał być
prezesem na kolejną kadencję. Wielu delegatów na Zjazd wie to samo, ale czy
starczy odwagi, aby wybrać spośród Jarosława Marfiaka a Ewę Gajewską? Jeśli
Walne Zebranie odbędzie się bez sztuczek (nie)prawnych lecz zgodnie z duchem
demokracji, to jest możliwa zmiana kierownictwa MZPN, na którą czeka wielu
działaczy, piłkarzy i sympatyków piłki nożnej w Małopolsce. /Zdzisław
Wagner/