31 stycznia 2019

Wiecie, rozumiecie...


Nie jest nowością, kto zna trochę historii Polski powojennej, czyli PRL-u, że setki pomysłów i planów inwestycyjnych rodziło się w gabinetach najwyższych dostojników partyjnych. Wówczas pierwszy sekretarz PZPR, czy to miasta, powiatu, województwa i centrali, musiał być pierwszy, który akceptował inwestycje, kontrolował i zatwierdzał wykonanie. "Wiecie towarzysze, macie moje poparcie" - to finalne formułki wypowiadane przez sekretarzy, jeśli przedsięwzięcia nie wybiegały poza "jedynie słuszną linię partii". 
Prezes Jarosław Kaczyński historię PRL bardzo dobrze zna, historię ponurą, lecz nie próbuje wcale uciekać od praktyk tam stosowanych. Wyśmienicie się czuje w butach towarzysza sekretarza, pierwszego i jedynego w PiS. Pierwszy sekretarz PZPR był traktowany nie tylko jako ten najważniejszy, ale najmądrzejszy i tak swą rolę pojmuje prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Propaganda pisowska świetnie zagrała rolę partyjnych towarzyszy zachwyconych postawą swojego pryncypała po ujawnieniu taśm. Nagle duszyczki pisowskie odkryły w prezesie klasowego biznesmena, który chce tworzyć niebiańską inwestycję (wysoką do nieba) uczciwie, czyli bez uszczerbku finansowego dla swojej partii. A uczciwość to bezcenna wartość w polityce, która nie ma ceny i nie będzie zamieniana na jakieś faktury, a do tego austriackie.