
Jak pan wytłumaczy słowa Grzegorza Kulikowskiego? Twierdzi, że nie
dostał pan od niego koperty, tylko banknoty.
Grzegorz Lato: Jak ma
nagranie, niech pokaże, jak liczy przy mnie pieniądze. Przedstawiał już
trzy wersje zdarzeń: najpierw mówił, że nic do mnie nie ma, potem, że coś mi
dał, a na koniec, że to nie była łapówka, tylko jego prywatne pieniądze. Nie
chcę więcej na jego temat rozmawiać, proszę mnie nie ciągnąć za język.
Zrobiłem to, co miałem zrobić – sprawa jest w
prokuraturze.
Mógł pan to zrobić szybciej. Siedem miesięcy trzymał pan w sejfie
pieniądze od Kulikowskiego, zanim złożył pan doniesienie do prokuratury.
Grzegorz Lato: Pewne rzeczy mogłem przyspieszyć, ale to jest
druga strona medalu. Dziś myślę sobie, że gazetą można polityka zabić, prezesa
PZPN też. Nikt nie postawił mi przecież żadnego zarzutu. A że prasa będzie mnie
szczypała, to rozumiem.